Ochrona wizyjna – pełna informacja i gwarancja efektu

Blog SGU

KODEKS – niewidzialna przewaga w życiu i w biznesie

W dzisiejszym, pełnym wyzwań i dynamicznym świecie, sukces w życiu i biznesie często zależy od niewidzialnych sił, które kształtują nasze wybory i relacje.

KODEKS, który może wydawać się abstrakcyjnym pojęciem, staje się kluczowym narzędziem, pozwalającym na nawigację przez współczesne wyzwania. W tym artykule zgłębimy to, co kryje się za KODEKSEM, jakie zasady i wartości kształtują nasze życie, a także jak można wykorzystać te przemyślenia w praktyce. Spojrzymy na to, jak KODEKS może stać się nie tylko źródłem osobistego spełnienia, ale także przewagą w biznesie.

Spis treści
1. Nadchodząca, nielimitowana przyszłość

Mamy XXI wiek. To w sumie aż i dopiero za jednym razem.

Aż – biorąc pod uwagę, ile było już „wieków” przed nami i co przyniosły, i dopiero bo przed nami długi naprawdę długi czas istnienia. To powiedziawszy świetnie być „świadomym swojego istnienia”
i zastanowić się, gdzie każdy z Nas jest i co robi i może pomyśleć co po nas zostanie dla kolejnych pokoleń.

Zabrzmiało lekko pompatycznie czy jakoś tak „niby uroczyście”, ale cóż fakt jest taki, że wiele poprzednich pokoleń musiało jakoś pomyśleć co robią i w jakim kierunku idą byśmy mieli to co mamy wokół siebie. A jest tego sporo i to dobrego.

Począwszy od prądu, leków czy ustania głodu przez TV, Internet kończąc na AI i „lądujących rakietach”.

Z ciekawostek na Ziemi żyło prawie 100 mld, ludzi łącznie przed nami a po nas będzie ich 100 mld razy więcej w nadchodzącej nielimitowanej przyszłości. Patrząc na to w ten sposób jesteśmy pionierami dla przyszłych miliardów pokoleń. I to jest piękne, bo w sumie mamy możliwość kształtowania zasad i wzorów tego co jest dobre i złe. Przyszłe pokolenia nasze działania i ustalenia może nawet potraktują tak jak my poprzednie, czyli jak PRAWO, wg którego większość z nas żyje obecnie.

2. Jak „nie chodzić do roboty?”

Patrząc uczciwie dostałem dar od losu. Ciężkie życie „górskiego chłopca”, które pozwoliło mi się zmieniać i adaptować do wiejskiej rzeczywistości lat osiemdziesiątych oraz zbudowało mi kręgosłup bym mógł robić to co robię obecnie.

Mam naprawdę szczęście, że to co robię darzę miłością a co za tym idzie nie pracuję. Zwyczajnie, jeśli robisz to co kochasz to nie potocznie zwana praca czy „robota”. Ja zwyczajnie nie chodzę do roboty tylko żyję.

Z tego szczęśliwego treningu lat młodzieńczych, wojska i doświadczenia kilkudziesięciu lat powstał KODEKS SGU. 

3. #KodeksSGU

Skąd #KodeksSGU? Dlaczego powstał?  Już wiele o tym pisałem, tylko przypomnę. Kodeks daje mi możliwość pokazania z jakim ludźmi chcę działać. Z kim chcę faktycznie spędzać czas. Jest nas na świecie 10 mld i naprawdę krótko żyjemy. Dlatego nie mogę, nie mam czasu na poznanie wszystkich a co dopiero na to by spędzać czas z ludźmi, którzy pobierają energię moją a nic nie dają. Ludźmi, którzy są „swoimi pępkami świata i zawsze mają rację…”

Po prostu szkoda czasu – mam jedno życie i dokładnie wiem co z nim zrobię. I nie jest to bycie miłym dla każdego czy pomaganie każdemu, komu się wydaje, że mu się należy tylko dlatego, że istnieje.

Roszczeniowość wokół bardzo mnie drażni.  Ciężko znaleźć osoby, które pomogą w imię zasad a nie „okopią się umowami” zanim wstaną z krzesła. Osobami, które rozumieją, że by „kominek mógł dostarczyć ciepło, wcześniej musi otrzymać drewno”. To nie działa w drugą stronę. Nie można oczekiwać ciepła a następnie dostarczyć drewna.

I tak patrząc na to co się dzieje wokół stwierdzam, że te kilka twardych zasad bardzo mi pomaga w życiu i biznesie.

Oczywiście, było trudno (może jest mi łatwiej – mam niską empatię 😊) na faktycznie na prośbę, która była dla mnie nie do zaakceptowania, takiej która stawia Cię w sytuacji, gdzie czujesz, że to przegięcie wdrożyć faktyczne odmawianie i nie analizować czy jestem czy jestem bucem.

Kodeks w tym właśnie pomaga. W doborze ludzi wokół siebie. Służy do doboru pracowników. Daje wolość wyboru i oceny.

Jasna komunikacja kim jestem pozwala innym decydować, czy chcą ze mną tańczyć w życiu i biznesie. Daje im to pełny wybór, by stwierdzić czy im po drodze jest z moimi zasadami, zwłaszcza że każdy ma swoje zasady. Może nie każdy je skodyfikował, jednak każdy żyje według swoich wzorców, które dla niego są drogą życiową i są tak samo ważne jak dla mnie Kodeks.

4. Tymczasowy plaster na ranę

Zasady tych ludzi bardzo szanuje, zwyczajnie są inne a nie złe i dlatego właśnie nie mam problemu z odmawianiem. Po prostu jesteśmy inni i inaczej widzimy świat. Wspaniale, że jesteś i bądź sobą, tyle że nie wchodzimy w interakcje, bo zwyczajnie nam obu szkodzą.

Jest sporo miejsca na ziemi w naszym krótkim życiu by nie trzeba było się męczyć w relacjach, które nam nie służą. Każdy może chodzić swoimi drogami, tylko musi „wstać i odpowiadać” za siebie.

Piękne jest to, że nie możemy siebie oszukać. Możemy sobie wmawiać, że jest ok, że nie mamy wyjścia czy może coś zmienię za 2 lata, może poczekam, zaoszczędzę czy przygotuję się do zmiany.

Fakt, zmiana i strefa komfortu nie idą w parze, nie będzie nigdy „wszystkich zielonych świateł w życiu” by wstać i wdrożyć zmianę. Trzeba ponieść ryzyko działania, by „gdy przyjdzie zegarmistrz światła purpurowy być jasnym i gotowym” na końcu naszej drogi a skoro nie wiemy, ile jeszcze drogi przed nami to po co czekać i ryzykować żal swojego życia, gdy koniec drogi nas zaskoczy.

Pisząc to mam świadomość, że wiele osób czytając (zakładam, że czytać będzie)  pomyśli, że łatwo mi powiedzieć, że mają inaczej, że ich sytuacja jest bardziej skomplikowana i ciężka i może tak jest. Jednak decyzje są w zasięgu każdego z nas i brak podjęcia działania to zawsze „tymczasowy plaster na ranę”. Dana sprawa nie zniknie, nie ucieknie, nie zrobi jej nikt inny. Z czasem urośnie i wróci nas zmiażdżyć.

5. Kompania Braci

Patrząc na to co robię i na to co napisałem, zaczynam właśnie myśleć – czy nie rozszerzyć mojego podejścia na faktyczny biznes i nie wdrożyć kodeksu w relacjach z Klientami.

Kurde co by było, gdyby zanim wykonam usługę upewnić się czy dany Klient „myśli podobnie”?

Jak by to było robić partnerskie usługi, mimo iż to w pewnym rodzaju jest służba.

Co, gdyby „dobierać” Klientów tak by móc im prawdziwie służyć a nie tylko sprzedawać?

Co, gdyby stworzyć takie miejsce, gdzie biznes może sobie ufać i nie mogę nic więcej zrobić niż oddać życie w imię prawdy i zasad.

Takie miejsce, w którym „życzliwa prowokatywność bawi do łez” a jednak każdy obiera o 2 nad ranem i poproszony o pomoc pyta, gdzie ma jechać a nie fuczy, że go obudzono.

Miejsce i przestrzeń, w której pieniądze są dodatkiem do relacji a nie powodem relacji biznesowej.

 Tak – nie daje mi to spokoju. Coś trzeba z tym zrobić.  Jest we mnie tęsknota do „zasad okrągłego stołu czy uczucia Kompani Braci”. To jest silniejsze ode mnie i „muszę, bo się uduszę 😊” to rozwiązać.

Wrócę do was z pomysłem – przysięgam!

Najnowsze wpisy

Ochrona w praktyce: Wnioski z badań rynkowych

ISO 45001 – co musisz wiedzieć?

Doba po ataku: Ewakuacja

Optimus Elona Muska i GPT: Nowi Bogowie czy partnerzy w pracy?

Pracuj więcej niż Ci płacą… chyba, że jest poniedziałek

Pracuj więcej niż Ci za to płacą…